danjel

hm nie to zeby jego inicjaly to prawie debil

Weszła do mieszkania Daniela rozpuszczając spięte w koka włosy. Roztrzepała je delikatnie dłońmi po czym zostawiła torebkę gdzieś w 'przedpokoju' i stukając wysokimi obcasami o posadzkę weszła dalej.

Daniel usilowal ogarnac chociaz troche zawartosc walizki, bo akurat byl w trakcie poszukiwan przywiezionej z Nowego Jorku bransoletki dla Ines. Patrz, jaki mily facet. Mimo ze bransoletka byla w ladnym i dosc sporym pudeleczku to Daniel wciaz mial troche problemy w znalezieniu jej posrod swoich koszul i bokserek. Hm, no trudno, najwyzej jutro poprosi o to swoja gosposie, i tak nie mial zamiaru sam sie rozpakowywac, nastepnym razem bedzie takie rzeczy trzymal w podrecznym. Uslyszal wchodzaca Ines i podniosl sie z przywalizkowych kuckow, odwrocil sie tez i usmiechnal do niej szeroko.
- Ines, czesc, tesknilas? - zapytal, w koncu nie bylo go cale trzy dni, czy iles tam! Podszedl nawet blizej i pocalowal ja na powitanie w kacik ust.

- Nie no skąd... - przewróciła oczami patrząc na niego rozbawioną miną. W końcu musnęła wargami jego usta uśmiechając się słodko. Widząc sterte walizek uniosła nieco brwi przygryzając dolną wargę. - Myślałam że to tylko kobiety zabierają kupe nie potrzebnych rzeczy na krótkie wyjazdy służbowe! - objeła jego talię ramionami wypuszczając powietrze. - Firma waliła się bez ciebie... mam nadzieje że nie uległeś urokowi jakiejś seksownej amerykance? - uniosła głowę patrząc na jego twarz delikatnie przymrużonymi oczami.

-Wlasciwie to trzem - odparl z niewinna mina. Splotl dlonie w okolicach jej nerek, ale na szczescie nie pod skora, hihi. - W jacuzzi - dodal miekko, wlasciwie to wymruczal jej do ucha, ktorego platek potem przygryzl; naprawde dawno nie mieli takiego hm, wieczoru sam na sam, a wlasciwie to nocy, biorac pod uwage, ze juz pierwsza. Przeciagnal ustami po jej policzku az do ust, ktore krotko musnal swoimi. - Poza tym to byly holenderki.

Wsłuchiwała się w jego słowa kiwając głową. Czując jego usta przy swoim uchu zamknęła oczy przygryzając dolną wargę. - Tylko trzy?... - zmarszczyła brwi odgarniając opadającą na oczy grzywkę. Zachichotała cicho unosząc wzrok ku górze. - Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę ale byłam adorowana przez... - przerwała zastanawiając się nad liczbą która przejęła by Daniela. - kilkunastu facetów... bardzo przystojnych facetów, z dużymi liczbami na koncie. - ułożyła usta w sodki dzióbek i w oczekiwaniu na jego reakcję zatrzymała wzrok na dywanie.

-Jutro oburze sie bardziej, obiecuje - uniosl kaciki ust, wycofujac sie troche w strone lozka, pewnie w stylu minimalistycznym czyli bez zadnych szmerow bajerow specjalnych, bo tak sobie mysle ze taki super biznesmen to raczej ma dosc nowoczesny apartamencik. Pociagnal ze soba Ines, ale wcale nie jakos gwaltownie na leb, na szyje, tylko dosc subtelnie i delikatnie, ma sie te mistrzowskie dlonie, czy cos tam innego. Cos tam innego tez, hm. - Poza tym, Ines - usiadl w koncu na tym lozku, ciagnac ja na swoje kolana, okrakiem, jej wlosy laskotaly go po szyi - i tak wszyscy wiemy, ktorego z nich lubisz najbardziej!

- Mam nadzieję, fakt iż mój chłopak ani trochę nie przejmuje się ewentualnymi rywalami nie jest budujący. - wykrzywiła usta wydobywając z siebie nieco marudny jęk. Usiadła na jego kolanach odrzucając długie włosy na plecy. Słysząc jego słowa uniosła dumnie głowę - oczywiście, francuza! - zacisnęła wargi by powstrzymać śmiech, uwielbiała się z nim droczyć, nie widziała go jednak tak długo że jakoś nie miała serca by tak go torturować. Uśmiechnęła się więc słodko, usadawiając się wygodniej na jego kolanach, objęła jego szyję ramionami i pochylając delikatnie głowę spojrzała w jego oczy, posyłając mu zadziorny uśmiech.

-Lamiesz mi serce, Ines-westchnal teatralnie ciezko & z przesada, coz, nigdy nie byl zbyt dobrym aktorem:c, robil swoim smuklym i fajnym palcem flecisty esy floresy i inne wzorki na jej dekolcie, bo zawsze, ale to zawsze, niesamowicie sie jaral jej gladka skora, pewnie codziennie chodzila na peeling i byla prawie przezroczysta. Znaczy mam nadzieje, ze jednak nie-A ja tak nie moglem sie ciebie doczekac, wiesz! Indianki jednak nie sa tak ladne jak ty-patrz, nawet i komplementowac umial, zawedrowal teraz palcem do jej wystajacych delikatnie obojczykow i rysowal wokol nich okregi.

- Ja? Tobie? A te holenderki? - spojrzała na niego oburzoną miną marszcząc charakterystycznie nos. Jego wędrujący po jej dekoltcie palec wynagrodził jej jednak cierpienia, uśmiechnęła się tajemniczo. - Jakie indianki... z nimi też byłeś w jacuzzi?! - zmrużyła oczy patrząc na niego iście drapieżnym wzrokiem ;d. Tak, bo Ineska też ma pazur, a co! Wymruczała jego imię w tym samym czasie wodząc wargami po jego policzku a za chwilę szyji.

-Znaczy Holenderki-poprawil sie, bo w zasadzie sam juz sie gubil w tych swoich fantazjach; w sumie ktos madry kiedys rzekl ze w klamstwach najlatwiej sie pogubic, wiec i oto masz babo placek, no, w kazdym badz razie Daniel rozluznil troche krawat, nie zdejmujac go jednak calkowicie. Pewnie wolal, zeby zrobila to Ines-Zmienmy temat, co?-zaproponowal, usmiechajac sie jednokacikowo, tym razem padlo na kacik numer dwa aka kacik prawy, dosc figlarny to usmiech, przyznac musze-Na przyklad na taki, pozwol, ze ci zademonstruje-i otoz proszpanstwa Daniel wreszcie pocalowal Ines zupelnie namietnie i po fhransusku bo i to Paryz, siostro, wplatajac dlon w jej miekkie i pachnace wlosy, a druga dlonia gladzil jej ramie, zsuwajac z niego ramiaczko sukienki.

Istna rozpusta. - Tak, tak holenderki, indnianki... z tego co widzę ten twój "służbowy" wyjazd rozpoczął również jakieś nowe znajomości, mam tylko nadzieje że nie przetrwają dłużej niż ta kąpiel w jacuzzi. - uśmiechnęła się nader słodko, trzepiąc przy tym swoimi długimi, czarnymi rzęsami. - Kochanie ale to nie ja go rozpoczęłam, sam pochwaliłeś mi się atrakcjami... - dokończyłaby pewnie to przepełnione ironią zdanie, Pan Branch jednak złożył na jej ustach długi i bardzo nie poprawny pocałunek, co sprawiło iż na jej drobnych ustach zagościł triumfalny uśmiech. Objęła jego twarz dłońmi oddając ów pocałunek i wsysając się w jego wargi, od czasu do czasu pomrukiwała cicho.

Daniel pomyslal sobie, ze chyba naprawde sie za nia stesknil, za tymi jej perfumami, ktorych uzywala wlasciwie od zawsze, za jej delikatna, gladka skora, za jej miekkimy wlosami, za jej slicznie zarysowanymi ustami; cholera, za wszystkim, zrobil sie melancholijny na starosc ; D Calowal ja wiec bardzo sie w to wczuwajac, ale wcale nie mam na mysli jakiegos latania pod sufitem z tych emocji albo nie wiem, klaskania w dlonie z radosci, na szczescie!, a z racji, ze, kurcze no, facet z niego, to zsunal takze drugi ramiaczko jej sukienki, ukazujac jej biust/stanik, wybierz, przestal ja nawet calowac na chwile, zeby popatrzec, haha, i przeniosl sie z pocalunkami na jej labedzia szyje.

Oddawała każdy choćby najmniejszy pocałunek co jakiś czas delikatnie przekręcając głowę. Po chwili przeniosła wzrok na jego dłoń zsuwającą jedyne ramiączko które pozostało na swoim miejscu. W momencie kiedy opadło spojrzała w jego oczy przygryzając figlarnie dolną wargę. Tak, jego oczom ukazał się niestety stanik - push up, jako że Ines nie posiada niestety jakoś super wielkich piersi a za bardzo boi się operacji by kiedykolwiek je powiększyć. Przysunęła się do niego trochę bliżej tym samym otaczając jego biodra nogami.

Rowniez spojrzal jej w oczy, unoszac jedna brew w gescie zapytania, jakby o pozwolenie, bo nigdy nic nie wiadomo, codziennie czyta sie w gazetach o zonach gwalconych przez mezow i mezow przez zony, a co dopiero tutaj, kiedy oni nawet nie sa malzenstwem. Znaczy okej, nie zgwalcilby jej, dobra, niewazne , xd zastanowil sie czy powinien cos powiedziec biorac pod uwage fakt ze ostatnio w sumie nawet nie ukladalo im sie zbyt dobrze i to rzeczywiscie ich pierwszy taki dosc intymny wieczor od kilku tygodni, hm hm. Chyba stchorzyl jednak z gadaniem, no trudno, glaskal ja po ramieniu wciaz teraz, troche zamyslil sie tez, ale Daniel z natury byl troche roztrzepany i czasem miewal takie hm, zawiechy.

Uśmiechnęła się słodko widząc jego dośc zakłopotaną minę. Przewróciła oczami kierując jego dłon w okolice zapięcia stanika. Zauważyła jednak że jego żar nieco zgasł a głaskanie jej ramienia nie należało do jakiś bardzo podniecających czynności więc zeszła z jego kolan zdając sobie sprawę iż nadszedł czas na poważną rozmowę ;d. Nie ma to jak kobiety. Zamiast ubierać się i rozpoczynać swoje kazanie, jak miała w zwyczaju robić dawno temu, położyła się po prostu na jego łóżku, była zbyt zmęczona i zbyt stęskniona za jego wiecznie rozczochranymi włosami ;d. - Przywiozłeś mi coś...? - rzuciła słodkim, dość piskliwym głosikiem nawijając na palec kosmyk ciemnych włosów.

-Mhm-zostal w pozycji siedzacej, wiec mogla przygladac sie teraz jego plecom odzianym w jakas superdroga koszule za dwie afrykanskie wioski. A propos wlosow to wlasnie je zmierzwil teraz i dopiero wtedy polozyl sie obok niej, opierajac glowe na dloni i opierajac sie na lokciu tez, przygladal sie jej nawet-Ale nie moge znalezc-dodal zaraz i teraz dopiero mial zaklopotana mine :c

- Czyżby zagubił się w stercie prezentów dla modelek i nowej sekretarki? - uniosła obie brwi patrząc na niego miną która definitywnie powiększyła jego zakłopotanie. Po chwili uśmiechnęła się jednak delikatnie kręcąc głową i posłała mu buziaczka jako że był zbyt daleko by mogła go pocałować. Poczuła się jednak dość samotnie więc przysunęła się nieco w jego stronę tak, że gdy zadarła głowę widziała jego podbródek. Nie wiem jak w takiej pozycji jest to możliwe ale w ten czy inny sposób objęła go.

Pewnie wyciagala do niego rece w gore jak zydzi po manne na pustyni. Czy co to tam bylo, jak nie manna.
-Mamy nowa sekretarke? - zdziwil sie, bo rzeczywiscie ostatnio nie ogarnial spraw w firmie, a przynajmniej kadr i tych innych, raczej siedzial i zajmowal sie sprawami finansowymi z ksiegowym, bez obaw, mezczyzna, nie ma powodow do zazdrosci. No, chyba ze pan Branch interesuje sie tez czasem chlopcami, ale nie sadze. - Nocujesz u mnie, hm?

- Ty masz, moja o ile wiem się nie zmieniła... - wzruszyła ramionami jakby to co powiedziała było oczywiste. - Ale nie ważne, nie rozmawiajmy o firmie, błagam... i tak spędzam w niej stanowczo za dużo czasu, mój brat ma mnie za nudziarę zakochaną w pracy papierkowej a reszta firmy... - przerwała przypominając sobie o temacie który jeszcze niedawno tak bardzo ją oburzył. - nie wiedziałam nawet że Margarett urodziła! Ba, ja nie wiedziałam nawet że ona nie jest już dziewicą! - otworzyła szerzej oczy, dopiero po chwili zdała sobie sprawę iż mężczyzna nie jest najlepszym kompanem jeśli chodzi o plotki i prawdopodobnie nie interesuje go życie 'towarzyskie' firmy tak bardzo by rozważać jakim cudem Margarett zaszła w ciążę. - A chcesz żebym została? - uniosła brwi uśmiechając się zadziornie. - Nie miała zamiaru ruszać się z tego łóżka, była to jednak jedyna odpowiedź jaka nasunęła jej się w danej chwili.

- Och, ja tez nie wiedzialem, ze urodzila, jezeli cie to pociesza - odwzajemnil usmiech, bo przy Ines chyba najzwyczajniej w swiecie nie potrafil sie nie usmiechac, pewnie niezbyt ja to pocieszylo, biorac pod uwage fakt, ze Daniel ledwie kojarzyl Margaret. A potem pewnie poszli spac, czy cos, bo ja sie zbieram, za pozno juz dla mojego zmeczonego organizmu -,- pa!