Burberry

Pewno czegoś potrzebowała skoro tutaj była,oglądała nowe płaszcze chyba na jesien,czy coś

Mimi weszła do sklepu. Nabrała ją ochota na coś nowego. Ubrana w brzoskwiniową sukienkę prezentowała sie ładnie, jednak na jej twarzy widać było, że jest lekko skacowana. W dłoni trzymała butelkę wody. Weszła do sklepu i zaczęła przeglądać wieszaki nie zauważając Tin.

Nie widziała niczego sensownego na ten sezon,może to nie jest dobry sklep jak na jej gust.Przejechała dłonia po jednym z płaszczy i stanowczo stwierdziła ze to nie to.Miała zamiar wyjśc stąd i złapać taksówkę do innego sklpeu ale zobaczyła Michelle.Podeszła do niej i się uśmiechneła-Kac??

swoją drogą mogli byście dodac szybką odpowiedz, no ale mniejsza.
pewnie wałęsała się po butiku szukając czegoś godnego jej uwagi.

wlazła do sklepu, zaskoczona, ze w niedziele czynne. i przezyzając swój czerwony paznokiec podeszła do tinslufft,

Uśmiechnęła się do Tinsley.
-Weź mi nawet nie mów, próbuję zapomnieć ten wyraz-odpowiedziała swoją zmęczoną twarzą-uderzyła lekko w wieszak.-w dodatku tu nic ni ma-mruknęła zirytowana.

bo to niedziela pracując była to otwarte.zobaczyła czerwone paznokcie a potem czerwone usta lisuffy więc jej pomachałą ręką-Hej hej co tua Ty robisz??-wysuneła w jej stronę swój palec z pomalowanym na fioletowo paznokciem.Usmiechneła się do Michelle-Nic tu nie ma-powiedziała głośno tak żeby obsługa ją słyszała

trochę się zmnieszała słysząc `ni ma` i stwierdziła, że dzisiaj przy winie powie tins co myśli o jej koleżankach. westchnęła teatralnie. - cześć, lisatte. - podała dłoń dziewczynie uśmiechając się do niej sztucznie.

liss, one się znają xD
Czy wyglądała aż tak źle?
Podniosła do góry okulary, które załóżmy, miała na nosie i spojrzała na lisette.
-Już mnie nawet nie poznajesz-powiedziała kręcąc głową.

usmiechneła się do obu dziewczyn i jeszcze raz obrzuciła sklep spojrzeniem-ten sklep schodzi na psy-wyciągneła z torebki błyszczyk o smaku szampana i się nim wysmarowała tzn wargi se umalowała-zmieniamy lokal??

zacmokała trzy razy. - uu, to przez ten strój. wyglądasz na... niewyspaną. - uniosła brwi i wzruszyła ramionami. - nie wiem, co tu robię. chyba stoję. na dwóch nogach. - odparła tins. - poza tym nie rozumiem dlaczego narzekacie, zakupy są fajne nawet wtedy kiedy kupuje się... - tu ściszyła głos. - gówno. - nie lubiła tego wyrazu. ale trudno. w ostateczności wypowiedziała to gówniane słówko.

-ja bym poszła do porządnego sklepu-powiedziała w koncu.
Uśmiechnęła się.
-a jak mam mówić jak wyglądam, to bardziej na skacowaną.
Powiedziała

Przerwróciła oczami i pewi usiadła na jakąś pufkę czy coś i poprawiła paski przy swoich sandałkach,a mogła założyć balerinki było by to zdecydowanie wygodniejsze.-zdecydujecie się na coś czy mam iśc sama

-uu, picie nie jest fajne. - ona wyznawała kult abstynetki. chociaż sama popijała sobie na poprawę nastroju, inspirację, i takie tam. - hm, ja jestem ogólnie głodna.

-ja jestem za innym sklepem-powiedziała i głośniej dodała-lepszym.
Uśmiechnęła się i napiła się trochę wody ze swojej butelki.
-To co robimy?-spytała obu.

-to idziemy, eee, gdzieś. znaczy mam ochotę na buty.

Zerwała się z tej pufki i wyprostowała.-ja jestem za,zdecydowanie,chociaz głodna tez jestem,śniadanie jadłam już dawno temu-poprawiłą swoje włosy związaen w kucyk-to co jakaś knajpka czy coś??

-ja w ogóle nie jadłam. - mruknęła. - hm, ja chcę francuskie ciacho.

Postanowiła podjąć decyzję.
Chodźmy najpierw do di Vino-powiedziała do nich, proponując swoją ulubioną knajpę-a potem do sklepu.
Zaśmiała sie.
-będziemy spalać te kalorie które zjemy.

-Ja i tak je jutro spale, w pracy-mrukneła i poprawiła torebkę na ramieniu-dobra ruszmy się w końcu bo tutaj jest stanowczo za gorąco

i poszły, ha.