Valentino

ostatnio miała trochę pieniędzy więc pomyślała że kupi sobie jakąs całkiem fajną torebkę. tak więc weszła do valentino z nadzieją że nie będzie do kolejny sklep z wilkimi torbami wzorowanych na dzieci kwiaty !

przechodziła akurat obok valentino. nie miała ochoty na jakiś zakupowy szał, właściwie to był jeden z tych dni, w których nie miała ochoty na nic. spojrzała jednak na wystawę i skusiła ją jedna sukienka, więc postanowiła wejść do środka.

a ona właśnie przebijała się przez miliony kolorów i wzorów torebek które niespecjalnie ją zadawalały .Może powinna sobie darowac i nosi poprostu ta co ma, która jest z zeszłego sezonu i nie zbyt pasuje do teraźniejszych trendów w których się ubiera . Jednak przypadła jej jedna do gustu w dlaszej części sklepu . Idac w jej kirunku spostrzegła caroline, pewnie się znały . w końcu sa modelkami tej samej firmy . -cześ, caroline . - powiedziała kiedy znalazła się już bliżej niej , by nie krzycze przez cały sklep.

akurat oglądała jakieś sukienki, kiedy usłyszała ericę.
- cześć - odwróciła się z uśmiechem i ucałowała ją w policzek. odrzuciła swoje długie włosy do tyłu, bo, jak zazwyczaj, miała je rozpuszczone. - co słychać? - zapytała, bo pomyślała, że to pytanie, które z reguły podtrzymuje rozmowę. odwiesiła ciemnozieloną sukienkę wiązaną na szyi na wieszak.

-kiedy posanowiłam sie zrelaksowac i kupic nową torebkę okazało się że jej szukanie jest bardziej męczące niż te wszystkie przymiarki czy sesje. - westchnęła i spojrzała na jej dłonie, albo raczej na wieszak i sukienkę jaką odwieszała, byłą całkiem fajna jednak erica pewnie by jej nie kupiła ze względu na kolor,cóż. - a co u ciebie ?

roześmiała się.
- no co ty, zakupy to przyjemność - stwierdziła. - ja nie mam dzisiaj nic do roboty, więc bez żadnego celu postanowiłam się przejść po mieście - wzruszyła ramionami. - no ale jak zobaczyłam tą sukienkę - wskazała na jakąś inną, czekoladową. - to nie mogłam się oprzeć, żeby tu nie wejść - stwierdziła z uśmiechem i zaczęła szukać swojego rozmiaru.

-tak, owszem. ale gdzie nie spojrzę dookoła wielkie bufiaste torby w kwiaty , albo nie widomo jakie wzornictwo z kosmosu ...- rozejrzała się dookoła , no i miała racje na każdej ścianie przynajmniej dwa śmieszne wzory - ...chyba zapomiano już o szyku i klasie. - przyjżała się czekoladowej sukience, kto by pomyślał że skojarzy jej się z czekoladą i zgłodnieje ;d

też odwróciła wzrok w stronę torebek.
- no, raczej żadnej z nich bym nie kupiła - stwierdziła, po chwili zamyślenia. znalazła wreszcie swój rozmiar i powędrowała w stronę kasy, żeby zapłacić. podejrzewam, że kasa była jakieś parę kroków od wieszaka, przy którym stały, żeby nie było, że zostawia ericę. ;p

zrobiła te kilka kroków by stanąc obok niej. -pójdziemy może na gorącą czekoladę? bo gdy patrzę tak na tą sukienkę mam jej pełno przed oczami ... -zaóważyła patrząc na caroline błagalnym wzrokiem .

zachichotała i pomyślała, że przecież jedna czekolada to nie zbrodnia, aż tak bardzo pewnie od niej nie utyje, a przecież musi dbać o linię, w końcu jest modelką. wzięła od sprzedawczyni zapakowaną sukienkę.
- idziemy, prowadź.

ucieszona lekko podskoczyła, bo ona raczej miała jeszcze w sobie wiele z dziecka. pewnie przez to że stale opiekowała się młodszym rodzeństwem i kuzynostwiem . ale potrafiła byc jednak kobieca. więc poszły.