Pole Marsowe

chyba było już trochę późno na spacer, ale widocznie caroline cierpi na bezsenność, toteż siedziała i patrzyła jak gwiazdy i księżyc odbijają się w wodzie, prawie jak w jakimś filmie romantycznym, łał.

Przez park przechodziła zupełnie przypadkiem. Wracała z firmy, pora była wręcz idealna, słońce nie drażniło już jej biednych, podkrążonych oczu a tłumy przechodzących obok ludzi nie pogarszały bólu głowy. Widząc jedną z modelek siedzącą gdzieś na trawie zmarszczyła czoło próbując przypomnieć sobie jej imię. Nie była pewna czy podeszła do niej by się tego dowiedzieć czy może odezwała się w niej jakaś sympatyczna strona... o ile takowa istnieje, ale to ten księżyc tak na nią działał.

usłyszała czyjeś kroki, całkiem niedaleko, rozejrzała się i zobaczyła ines. kojarzyła ją z firmy, ale chyba jakoś nigdy nie miały bliższych kontaktów. odgarnęła włosy do tyłu i posłała jej uśmiech, chociaż było ciemno, więc nie sądzę, żeby go zobaczyła.

- Hej, jesteś modelką w B&F, prawda? - nie czekając na jej odpowiedź usiadła obok. Nie znaczyło to oczywiście że jej dotychczasowe poglądy na temat modelek się zmieniły, miała po prostu dziwną potrzebę siedzenia w ciemnym parku, delikatne podmuchy wiatru działały na nią uspokajająco. Ocknęła się otwierając szerzej oczy. - Caroline!... - uśmiechnęła się właściwie sama do siebie, dumna ze swojej jakże cudownej pamięci.

- tak - uśmiechnęła się. - ines, dobrze pamiętam? - spojrzała na nią, a potem znów na wodę i nawet wrzuciła tam jakiegoś kamyczka. - co ty tu robisz o tej porze? - zapytała, bo myślała, że tylko ona jest taka dziwna, żeby szlajać się po parku o pierwszej w nocy.

- Taaak... - kiwnęła głową, rzadko zdarzało się by pracownicy B&F nie wiedzieli kim jest, może za dużo czasu spędza w biurze. Pomyślała jednak że sympatyczne pogawędki ze sprzątaczkami czy ochroniarzem tylko po to by poprawić swój image zupełnie nie są w jej typie. Rozprostowała się nieco wpatrując się w wodę. - Wyszłam właśnie z firmy... tak, wiem jest pierwsza w nocy w sobotę. - dodała uprzedzając pytanie dziewczyny. - A ty? Co tu robisz tak późno?

- tak późno? - uniosła brwi. - nie wiem, co tu robię - przyznała. - chyba nie mam ochoty nudzić się w domu, chociaż zaraz i tak powinnam się zbierać - zerknęła na zegarek. - kurczę, już pierwsza.

Spacerowała od czasu do czasu fotografując przypadkowych ludzi.

Do domu szedł albo wracała z domu,nie wazne z resztą,ważne że tu był teraz i tu bystanął po srodku jakies uliczki czy alejki i wdychał swieze powietrze,o wiele lepiej niz ta trawa z rana

Pstryknęła mu zdjęcia, bo miał dobrą prezencję i dopiero po kilku sekundach zorientowała się, że to jej przełożony czy coś w tym rodzaju. Miała nadzieję, że jej nie zauważył. Wrzuciła aparat do czarnej torebki od prady.

zobaczył błysk bo z lampka robiła i spojrzał w jej strone,nawet podszedł do niej-nie ładnie nie ładnie,tak mnie zaskakiwac-usmiechnłą się do niej szeroko i nawet pocałował jej dłoń

- kto nie lubi blasku fleszy? - spytała uśmiechając się kącikiem ust, ona w każdym razie lubiła w końcu to jej zawód i była w tym naprawdę dobra.

a on lubił ten blask fleszy skierowany na niego-widze ze znasz mnie doskonale-usiadł na ławce i zrobił gest zapraszający ją do tego samego-korzystasz z pięknej pogody czy szukasz inspiracji??

- wszystkiego po trochę. robię coś żeby zabić samotność. - powiedziała siadając koło niego na ławce. Biedna zagubiona saffron w Paryżu.

-samotnośc-uniósł lewa brew i popatrzył na nią-jak można tutaj się czuć samontym???-on tego nie rozumiał dla niego samotnośc była wtedy jak nie miał z kim się przespać,a na razie na to nie narzekał

- potrzebuję trochę czasu żeby się tutaj znaleźć. W tej chwili nie mogę narzekać na samotność. - dodała znów się uśmiechając. zw obiadek!

-ja chcesz bardzo chętnie Ci w tym pomogę-uśmiechnął sie szeroko i poprawił swoją grzywe,zarzucając ją na boczek.smacznego w takim razie

a dziękuje .
- w jaki sposób chcesz to zrobić? - chodziło jej o tą prawdopodobnie bezinteresowną pomoc. Przeczesała dłonią blond włosy i spojrzała na niego.

wzruszył ramionami -moze jakas impreza integracyjna,albo oprowadze Cię po paryzewie???-on nigdy nie był bezinteresowny,sry ale to cały on jak czak jest

czak jest lowelowe, więc może być i interesowny.
- a więc oprowadź mnie. - wybrała z dwóch opcji, bo na imprezy ostatnio nie miała ochoty.
- domyślam się, że to nie bezinteresowna pomoc. - dodała po krótszej chwili nadal się uśmiechając bo kto się nie uśmiecha jak siedzi na jednej ławce z edem.

ale go interesuje tylko jedno xp ej ja bym nie tylko się uśiechała,tylko korzystała z okazji bo nie kazdy moze z nim ot tak siedziec
Ruszył więc pewnie swoje zgrabne pośladeczki i wstał z ławki,nawet dłoń do niej wyciągnął a co powiesz najpierw na małą kawę??Za gorąco na spacerowanie

- jasne, prowadź. - powiedziała i wstała z ławki ona też miała zgrabny tyłek bo ćwiczyła jogę czy coś w ten deseń.

moze kiedys to oceni sam swoją rączka xp dobra zaczne