Cafe de Flore

zaczęła przepraszać kelnerkę, ale nie pofatygowała się, żeby pomóc jej posprzątać. rozejrzała się, tak odruchowo i dojrzała jordana. uśmiechnęła się do niego, bo akurat patrzył w jej stronę, ale postanowiła mu nie przeszkadzać.

wyszczerzył się do niej,i nawet pomachała ręką-ej co sie dzeje-zawołał do nie,bo chciał wiedziec czy ma isc czy nie i wogóle co ma robić,zagubiony był jakis

- nie wiem - podeszła do niego i nawet się nie uśmiechnęła, co raczej by zrobiła, gdyby nie to, jaki miała humor. - to najgorszy dzień mojego życia - opadła na fotel na przeciwko niego. - serio, wszystko się dzisiaj pieprzy. a na dodatek mam nieskoordynowane ruchy i oto co zrobiłam - wskazała na kelnerkę, która kończyła właśnie sprzątać cały ten bałagan.

przyjrzał się jej a potem popatrzył na tą kelenrko-sporzątaczke,to był jego najlepszy dzień w życiu ale tego jej nie powie,aby nie psuc jej bardziej humoru.złapał ją za dłoń-ojejku skrabie co się stało-spojrzał na nią zatroskany-opowiedz o wszystkim dzordankowi

- ogólnie. rano posoliłam herbatę, a potem było już tylko gorzej - właściwie to było nawet zabawne, więc uniosła kącik ust. - to będzie cud, jak dzisiaj dojdę cała i żywa do domu - pokręciła głową.

-moge cie odprowadzić-zaoferował i odsunął zimną kawe,nie cierił takiej-ale przeciez nie ma dziś piątku trzynastego,no i masz szczęscie że ten dzień sie już konczy a jutro bedzie zdecydowanie lepiej,obiecuje

uśmiechnęła się, pierwszy raz dzisiejszego dnia.
- w takim razie niedziela siódmego będzie moim piątkiem trzynastego - pokiwała głową i zastanowiła się ile będzie im musiała zapłacić za tą filiżankę. - to miło, ale nie chciałabym ci marnować czasu... - zawahała się.

-nie ma sprawy,jak obiecałem tak zrobię,nie chce żeby coś Ci się stało-odgarnął kosmyk z jej czoła-nie lubie jak ktos się martwi-usiechnłą się jak ona sie uśmiechneła

- nie no, może mi się nic nie stanie - wzruszyła ramionami. - najwyżej potrąci mnie jakieś auto, ale pewnie skończy się happy endem - zdała sobie nagle sprawę z tego, że klamerka prawie w ogóle nie trzyma jej już włosów, więc zdjęła ją i wrzuciła gdzieś do torebki, pozwalając, żeby włosy opadły jej na ramiona. może będzie jej cieplej.

-nawet tak nie mysl-zrobił przerażoną minę -to by było straszne przeciez,wypadki nie są fajnie-oburzył się bo jak można mówic o takich rzeczach w taki sposób-wszystko już się ułozy i koniec kropka,masz moje słowo.Bede Twoim aniołem stróżem i w mojej obecności nie spotka Cię żadna krzywda.

- no dobra - kiwnęła głową. - niech ci będzie - chciała jeszcze dodać, że w takim razie musiałby być przy niej całą dobę, ale ugryzła się w język, bo wydało jej się to głupie. - trzymam cię za słowo - dodała jeszcze z uśmiechem.

uśiechnła się szeroko-nie ma sprawy zawsze jestem do usług pięknych pań-spojrzał tęsknie na kawe,ale juz nie zamówi sobie nowej bo potem nie będzie mógł spac a on lubił spać a nie wiercić sie w łóżku-zbieramy się??

uśmiechnęła się, słysząc ten komplement i wzięła torebkę, a potem wstała.
- możemy iść - przytaknęła i jeszcze zapłaciła kelnerce.
i poszli, możesz zacząć pod apartamentem caroline chyba. ;d