Kong

Sięgnął ręką za ladę i wygrzebał stamtąd zippo. Zapalił papierosa dziewczynie.
-Ja sam też rzucam - wyjaśnił.

- dziękuje. - zaciągnęła się lekko - zaraz ja pana skądś kojarzę. Wisi pan na korytarzy w Branch&Fouque ! - popatrzyła na faceta

Nic o tym nie wiedział, ale było mu miło. Może to było zdjęcie, ktore wczoraj zrobiła mu Michelle?
-Nic mi o tym nie wiadomo, jestem tam nowy - powiedział pociągając łyka ze szklanki. On jej nie kojarzył, jakim prawem w sumie, skoro jedyną osobą, którą tam poznał była właśnie Michelle.

- Pewnie jest pan modelem , zresztą nie trudno się domyślić. Kate Etienette , nowa sekretarka prezesa , - przedstawiła się

-Luc - skinął głową. - Tak, jestem modelem, ale czy to takie oczywiste... - należał do ludzi raczej skromnych, wbrew pozorom. Obdarzył Kate promiennym uśmiechem. - Coś teraz wielu nowych dostają - zauważył.

- chyba tak, starzy odchodzą nowi przychodzą . Ja się cieszę że nie musiałam użyć mojego zewnętrznego uroku żeby się tam dostać. ostatnio dużo tak robi niestety. - pokręciła głową i zgasiła papierosa

Natomiast ona nie wyglądała na osobę skromną. A szkoda.
Wzruszył ramionami.
-Ja to jestem raczej ten stary - mała aluzja do jego wieku. Niech nie udaje, że jej nie przyszło do głowy pytanie na ten temat.

-długo pan u nich pracuje ? - zapytała kończąc drinka

-Miałem na myśli mój wiek. Też jestem nowy w firmie - sprecyzował. Faktycznie mogło to zabrzmieć inaczej niż zamierzał.

- nie jest pan stary. ja bym na pana poleciała gdybym już nie miała kogoś na oku - puściła mu oczko - niestety muszę już iść, dalej się nie rozpakowałam. Do zobaczenia w firmie Luc. - posłała mu miły usmiech i poszła do wyjścia .

Tak, jej teorię szczególnie potwierdzało to, ze zwracała się do niego per 'pan'. Skinął jej głową na dowidzenia i wrócił do konwersacji ze starszą panią po jego drugiej stronie. Przynajmniej przy niej czuł się młodo.
Po wspaniałej i głębokiej rozmowie, zapłacił i wyszedł.

Weszła do klubu trzymając March pod rękę. - Bosko, kocham ten wystrój... - rozejrzała się dookoła po chwili wracając wzrokiem do przyjaciółki. - Siadamy przy barze czy gdzieś tu - wskazała głową na długi stół w kwiaty ;d.

- no jasne że przy barze - powiedziała jakby to było oczywiste. Po chwili siedziały już na wysokich barowych stołkach - przy barze więcej się dzieje - zauważyła puszczając jej oczko w niebywale figlarny sposób.

Usadowiła się na jednym z wysokich krzeseł i opierając podbródek na dłoni uniosła wzrok na wiszącą na ścianie listę drinków. W końcu spojrzała na stojącego obok barmana uśmiechając się delikatnie. - Cosmo... - mruknęła nie spuszczając wzroku z jego twarzy, dopiero po chwili odwróciła się w stronę March, i unosząc obie brwi czekała na jej wybór.

-martini - rzuciła obojętnie. Zawsze to piła, no chyba ze szykowała się dłuższa posiadówka wtedy martini stawało się zbędne a sensu nabierało Ketel One.
- właściwie od mojego powrotu jeszcze nie było możliwości dłużej porozmawiać - zauważyła.

- To prawda, na co więc czekasz? Opowiadaj jak było we Włoszech! - obróciła się w jej stronę zakładając nogę na nogę, jej tym razem szara, obcisła sukienka a'la Audrey Hepburn idealnie podkreśliła jej opalone nogi, co zauważył również barman uśmiechający się szeroko za każdym razem gdy któraś z nich spojrzała w jego stronę.

- nie ma co opowiadać właściwie ciągle siedziałam w papierach biegałam na te wszystkie spotkania. Na szczęscie opłacało się bo załatwiłam nam kilka całkiem opłacalnych kontraktów - powiedziała z dumą - nie stety moje życie towarzyskie i uczuciowe strasznie ucierpiało na tym wyjeździe. W dodatku powrotu też nie miałam zaciekawego - skrzywiła sie nieznacznie.

Słuchała jej uważnie co jakiś czas potakując głową. - March, z tego co pamiętam nie zostawiłaś tu chyba żadnego stęsknionego faceta, miałaś jechać tam na podryw. - zmarszczyła brwi lustrując ją wzrokiem. - Co z tym powrotem, czyżby ktoś zapomniał o kwiatach na powitanie? - uniosła brwi patrząc na nią z robawioną miną.

-dobrze wiesz że nie przywiązuje się do facetów - pokiwała głową, po chwili zastanowienia dodala - twój brat niewiedzieć czemu zachwycony nie jest - mruknęła biorąc od barmana swój kieliszek po brzegi wypełniony martini.

- Mój brat... - powtórzyła przewracając oczami. - Jego akurat pojąć nie potrafię więc nie wytłumaczę ci dlaczego się ładnie nie przywitał. - roześmiała się wodząc palcem po kieliszku ze swoim drinkiem. - No dobrze, ale byłaś tam trochę... nie uwierzę że nie zwabiłaś do swojego łóżka ani jednego seksownego włocha! - uniosła jedną z brwi patrząc na nią tajemniczym wzorkiem.

/ zw.

-włacha ? niekoniecznie - skrzywiła się - oczywiście pomijając tego który chciał mi się oświadczyć - zaśmiała się - nie spotkałam tam żadnego godnego uwagi, wszyscy byli do siebie taacy podobni - powiedziała z leniwym roztargnieniem wyczówalnym w tonie głosu - poznałam za to kilku fantastycznych nowojorczyków, nawet nie zdajesz sobie sprawy jacy oni są męscy - rozmarzyła się uśmiechając się na ten typowy dla siebie sposob.

- Ah tak, zapomniałam o nie doszłym narzeczonym. - przewróciła oczami śmiejąc się pod nosem. - Nowojorczycy tak? - uniosła obie brwi lustrując March wzrokiem. - Czy ja wiem, francuzi również są niczego sobie, dżentelmeni itd. - uśmiechnęła się upijając łyk drinka.

- czasmi są za bardzo idealni - zauważyła, bo właściei taka była prawda. Obie znały kilku takich których teraz omijają szerokim łukiem
- a jak u ciebie przez ten czas ? - zapytała patrzac na nią z nad kieliszka.

- To prawda... - kiwnęła głową odstawiając kieliszek. - U mnie, u mnie nic się nie zmieniło... - zdała sobie sprawę że jej życie w porównaniu do życia March wydaje się być bardzo nudne, wykrzywiła więc nieco usta wzdychając cicho. - Żaden włoch mi się nie oświadczył - zmarszczyła nos po chwili wydobywając z siebie cichy śmiech.

- ja bym się cieszyła - przyznała szczerze - a może jakiś brytyjczyk? albo francuz ? - dopytywała się powoli sącząc swoje martini.