Biuro Ambasadorki firmy.

Weszła do gabinetu rzucając biała torbę z logiem Prady na najbliżej stojący fotel. Zaczęła rozpinać guziki czarnego płaszcza który miała na sobie. Podeszła do biurka usiadła na jego brzegu wciskając czerwony guzik na telefonie który wyświetlał właśnie 10 niedosłuchanych wiadomości.
Siedziała chwilę odsłuchując wszystkie po koleji.

Był jeszcze w pracy,a raczej w w swoim gabiecie adorując sekretarki i asystentki,Własnie wychodził jak dostał sma nie mógł przegapić takiej okazji.Stanął w progu opierając się o framuge-Jakze mógłbym zapomniec,witaj mała

Słysząc ten dobrze jej znany głos uśmiechnęła się pod nosem wciąż patrząc na telefon. Nacisnęła guzik zatrzymując odtwarzanie wiadomośc, podniosła wzrok i z ty, figlarnym uśmieszkiem spojrzała ma bruneta - włąśnie taką miałam nadzieje - powiedziała tym zmysłowym i ciepłym głosem jaki był dla niej charakterystyczny

uśmiechnął się i poprawił krawat-pierwsza noc w nowym jorku a ty tutaj zamiast w klubie??
podszedl blizej niej i zaczął studiowac wzrokiem jej twarz,nie zmieniła się zbytnio od czsu kiedy się widzieli ostatnio

- na kluby mam jeszcze sporo czasu, zwłaszcza wtedy gdy nadrobie zaległości, znasz mnie, nie lubie być do tyłu - powiedziała ześlizgując się z blatu biurka, zmrużyła lekko oczy przyglądając mu się z zainteresowaniem.

pokiwał głowa,była taka jak inez.on robił to co musiał i sie bawił.nie lubił marnowac zycia na błahe rzeczy-ale jest juz pózno normalni ludzie juz spią

- jak widać my jesteśmy nienormalni - zaśmiała się - zresztą - zamruczała przysówając się bliżej i łapiąc w drobne słonie jego krwaat przyciągnęła go bliżej - chcesz rozmawiać o pracy i takich tam czy może w końcu przyznasz się jak to bardzo za mna tęskniłeś ? - zasugerowała unosząc wyżej jedną brew i uśmiechając się cwanie.

wyjął krawat z jej dłoni i przeczesał włosy,czyżby się denerwował-tęsniłem???zapomniałem ze istniejesz-musiał się od niej odsunąc za bardzo przypominała stare czasy

Nadal się uśmiechała, założyła pasmo ciemnych włosów za ucho i ponownie oparła się o blat biurka - wchodzac tutaj mówiłeś coś całkiem odwrotnego - przypomniała mu.

-chodziło mi o drzwi Twojego gabinetu-uniosł brew i podszedł do okna,zapatrzyl się na szaloną ciemną noc gdzieś w dole

Tak, jakoś wierzyć jej się nie chciało ale cóż.
- no nic, mówi się trudno. Choć mam nadzieję, że jednak sobie o mnie przypomisz - powiedziała obserwując jego sylwetke.

-moze za pare dni jak uda mi sie Ciebie gdzies wyciągnąc-odwrócił się do niej-Musze się zbierać póxno juz

- uda? wydaje mi się, że to raczej nie będzie trudne. Do jutra - powiedziała podchodzac do niego jeszcze na moment, pocałowała go w policzek zadziwiająco blisko ust. Usmiechnęła się tajemniczo i po chwili opuściła biuro zabierając wcześniej swoje rzeczy.

a on złapał się za pliczek i wyszedl chwiejnym krokiem

Weszła do środka. Rzuciła teczke na biurko, podeszła do okna i stanęła tuż przy szybie spoglądając na zgiełk panujący przed firmą.
Uśmiechała się, taak jakby była szczęśliwa że wróciła. Tylko ciekawe czy na dobre jej to wyjdzie, w końcu jej wyjazd też nie był zbyt bezpodstawny.

Wszedł swobodnie do biura Mar.
-Witam pania ambasador, Jak ostatnia podróż minęła?
Spytał wyciągając do niej rękę z kawą, która dla niej zrobił

Odwróciła się plecami do okna, wzięła do niego kawe i uśmiechnęła się kącikowo. Zmrużyła delikatnie oczy i spojrzała na niego z zainteresowaniem - całkiem przyjemnie. Choć zawsze mogła być bardziej obfita w nowe wrażenia - powiedziała jakby lekko rozbawiona.

-co racja to racja, ale przynaj się jak bardzo za mna tęskniłaś.
Powiedział z uśmiechem pijąc trochę swojej kawy.
-Taka to ma dobrze, jeździ w fajne miejsca i jeszcze jej za to płacą-pokręcił głową.

- ja nie tęsknie - powiedziała z powagą i dostojnością jaką na nią przystało - chociaż, może troszkę - wzruszyła ramionami. Upiła łyk kawy - nie było mnie rok - zauważyła unosząc wyżej jedną brew, Mediolan bądz co bądz nie jest jednak ta wspaniały jakby mogło sie wydawać - powiedziała marszcząc lekko czoło.

-Za to ja tęskniłem strasznie1-powiedział z uśmiechem. Mar była, jaka była ale mat kochał i tęsknił za wszyrkimi.-ale pocztówki to mi nawet nie wysłaęś-powiedział z oburzeniem.

- nie? oh to chyba będe musiała zwolnić moją asystentkę - powiedziała z udawanym obużeniem. Po chwili zaśmiała się charakterystycznie - za mną nie sposób nie tęsknić - powiedziała nadal się uśmiechając. March była wredna i jej kąśliwe uwagi doprowadzały niektórych do płaczu, ale kogo jak kogo ale M uwielbiała. Był tak zabawny i przebożnie miły że nie potrafiła przestać się do niego uśmiechać.

Podrpał się po głowie.
-Nie, nie, nie.-zaprostestował szybko-ni zwalniaj jej bo będę miał ją na sumieniu.
Powiedział szybo z przerażoną miną.
-wiesz co, ale następnym razem mi jakąs wyślij-powiedział z głupim uśmiechem

Pokręciła glową widząc jego przerażenie - to tylko asystentka, jeżeli nie wywiązuje się ze swoich zadań to znaczy że nie jest dość kompetentna by mi pomagać - powiedziała. Podeszła do biurka, wyciągnęła z niego jakiś papier usiadła napisała tam kilka rzeczy i odłożyła go na mały stosik - i po wszystkim - powiedziała uśmiechając się charakterystycznie.
- oh wyśle, na pewno. Ale nie jeste,m pewna kiedy będzie następny wyjazd - powiedziała po chwili zastanowienia. Zwolnienie własniej asystentki traktowała, jak takie nic, jak wyrzucenie kubka po kawie do kosza na śmieci. Takie nic.

-Mar , no weż. Może ona ma do wykarmienia piątke rodzenstwa-powiedział, naparwdę się trochę zmartwił.- będę ją miał na sumieniu.
dodał spoghlądając na mar.